piątek, 21 lutego 2014

Andrzej Sosnowski "Szerokość poetycka zero"


Z szerokościami geograficznymi u Sosnowskiego było tak, że najpierw dostaliśmy konkrety. Korea z jego debiutu (Życie na Korei, 1992) to osiedle przy ulicy Domaniewskiej w Warszawie, gdzie poeta zamieszkał w połowie lat 80. W samych wierszach z tego tomu ponadto bez trudności możemy rozpoznać ogródki działkowe na ul. Niepodległości, Biebrzę, rezerwat przyrody Czerwone Bagno, czy nadnarwiańskie łąki. A później Sosnowski wyjechał do Ameryki (biograficznie i bibliograficznie, bo tam napisał Nouvelles impressions d’Amerique, 1994) i kiedy wrócił to wylądował niby na Helu (tomik Sezon na Helu, 1994), ale tak naprawdę pod szerokością poetycką zero. Bo od tej pory wszystko zaczęło się u niego gmatwać, i te wiersze, ich język, dla niektórych nie do przejścia, i przestrzenie, bowiem później były już tylko jakieś stancje, taksówki, w końcu podróż po grzbiecie tęczy, która ostatecznie zamarzła i się rozpadła. I tak to jest z tym Sosnowskim.


Szerokość poetycka zero


Może właśnie takim ktoś cię pokocha,
zawiesił głos w tunelu. Lecz myśl
pomknęła górą przez hałas rozjazdów
a nasze ciała powlókł skafander
snu, nabraliśmy szybkości i serce
zakołysało się w gardle jak łza
gdy nastawnie, hangary, neony,
krwotok detali w pociemniałych oczach
błyskał za nami jak warkocz komety -
jakiś bóg tam pracował po wszystkich godzinach.
- To książki palą się w rękach - krzyknął X, a
ja: - Czy ktoś poprosi mnie jeszcze o przedmowę
do książki telefonicznej tego miasta? - A Z: -
Prędzej o posłowie. - I nikt nie odnajdzie
pod tą szerokością nas lekkich niczym
pośpiech światła w tunelu, owal
lampki na jego bezimiennym grobie?
Na końcu światła jest tunel.


|A. Sosnowski, Pozytywki i marienbadki, Wrocław 2009, s. 145.|

czwartek, 20 lutego 2014

Jarosław Iwaszkiewicz "Mapa pogody: Stronami deszcze..."

Andrea Kowch, The Cape

120 lat temu urodził się Jarosław Iwaszkiewicz. Z tej okazji fragment Mapy pogody:


7

                          ...stronami deszcz, stronami pogoda...
                                         (ze starego kalendarza)


Stronami deszcze stronami pogoda
stronami czarno stronami zielono
stronami stepy a stronami woda
może różowo może purpurowo.

Stronami choro a stronami zdrowo
stronami śmiesznie do łez czasem śmiesznie
czasami pod nogami a czasem nad głową
czasem na Marszałkowskiej a czasem na Lesznie.

Czasami w twoim ręku czasem w moim słowie
czasami na Stawisku czasem na Sycylii
czasem na ciemnej stronie lub w jasnej połowie
czasem wszystkich oszuka najczęściej nikogo nie zmyli.


|J. Iwaszkiewicz, Mapa pogody, Warszawa 1980, s. 81.|

poniedziałek, 17 lutego 2014

e. e. cummings "gdzieś, gdziem nigdy nie dotarł, w szczęśliwie odległym"


gdzieś, gdziem nigdy nie dotarł, w szczęśliwie odległym
od wszelkich doznań miejscu, trwa cisza twych oczu:
w najkruchszym z twoich gestów jest coś, co mnie otacza,
czego dotknąć nie mogę, bowiem jest za blisko
 
najlżejsze z twoich spojrzeń łatwo mnie otworzy,
chociaż zamknąłem się jak palce zwarte w pięść,
płatek po płatku rozwierasz mnie zawsze jak Wiosna
co (z tajemniczą wprawą) rozwiera swą pierwszą różę
 
a jeśli zechcesz zamknąć mnie, ja wraz ze swoim
życiem zatrzasnę się przepięknie i gwałtownie,
jak gdyby kwiat w swym wnętrzu wyobraził sobie
śnieg, który skrzętnie sypie wszędzie wokół;
 
żadna z rzeczy widzialnych nie zdoła dorównać
mocy twej natężonej kruchości: jej tkanki
zniewalają mnie barwą swoich krain, każde
tchnienie wydając z siebie na śmierć i na zawsze
 
(nie wiem, co ty masz w sobie, co tak wszystko w krąg
otwiera i zamyka; tylko coś we mnie mi wróży,
że głos twych oczu głębszy jest niż wszystkie róże)
i nikt, nawet deszcz, nie ma takich drobnych rąk


przeł. Stanisław Barańczak

|e. e. cummings, 150 wierszy, Kraków 1994, s. 151.|

środa, 5 lutego 2014

Miłosz Biedrzycki "Nadzieje związane z mikrokredytami..."


I jeszcze jeden wiersz MLB z tomiku Porumb:


Nadzieje związane z mikrokredytami
jako narzędziem polityki rozwojowej

Ugina się asfalt w upale. Migocą
prężne uda na rowerach. Na chodnikach,
o włos. Liście z górnych gałęzi drzew
puszczają zajączki na szorstkie trawniki.
Słowa nie popchną dziś rzeczy ani odrobinę.
Atomy rozedrgały się i nie ustoją w miejscu.
Z niezmąconym entuzjazmem trzy kaczki
wskakują na zielony kożuch z rzęsy,
wybiegają z powrotem na brzeg. I znowu.
Drobiny wody wokół fontanny
zagarniają kawałki światła i unoszą je.
Niekończący się korowód mikroplanet tęczy.
Chóry hadronów leptonów, rozpylonych w powietrzu,
dziś unisono. Odrzuć kule i idź.
Odrzuć prawą kulę, ulubionego boga, i idź.
Odrzuć lewą kulę, dobranego towarzystwa.
Odrzuć kulę ulubionej idei, nawet gdyby miał nią być
brak idei. I idź. Piękna wmieszanego w dzień
nie braknie. Idź. Jeszcze doczekasz się
orzeźwienia, dopełnienia twardych świateł cieniem*.



* Pyszczki piersi wyciągną się do pieszczących dłoni.



|M. Biedrzycki, Porumb, Poznań 2013, s. 33.|

wtorek, 4 lutego 2014

Miłosz Biedrzycki "Porumbescu szoruje"

Anselm Kiefer, instalacja The Seven Heavenly Palaces

Nowy tom MLB zatytułowany Porumb (WBPiCAK, 2013). Jeden z cyklu wierszy, którego bohaterem jest poeta Porumbescu.


Porumbescu szoruje

Bo ja się jaram pustką, Miłosz, zawsze
się jarałem. Jako chyba jedyny na podwórku.
Pustka jako nieograniczona pełnia możliwości.
Zacumować ustami przy złotych brzegach pustki,
dać nurka. Dobrze, że pustka mieszka na parterze.
Inaczej skręcałbym sobie kark za każdym razem,
kiedy wpadam w ekstazę i w nieunikniony sposób
wypadam przez okno. Tak, to tylko szoruję beton.



|M. Biedrzycki, Porumb, Poznań 2013, s. 55.|