Spieszę się umieścić wiersz z Pulsarów Michała Sobola, ponieważ tomik jest naprawdę dobry, czytam go dopiero od wczoraj, poleciła mi zaś koleżanka (pięknie dziękuję), i gdybym zwlekał, a dziś na przykład książka dostała pewną nagrodę, publikując ten wpis później poczułbym się pewnie jak orędownik tegoż lauru, czyli ogólnie mówiąc źle. Tom jest naprawdę dobry, bo zawiera filozofię, długie zdania i przestrzenie, czyli coś, co bardzo lubię.
O rozczarowaniu
Gdy po pierwszych podróżach i pierwszych
rozczarowaniach wywołanych, jak sądziłem,
przez rozrośnięty ponad wszelką miarę przemysł
turystyczny donosiłem panu Orkuszowi
o prześwitującej spod wytartej podszewki
wszechświata banalności życia na Ziemi,
gdzie nawet najświętsze miejsca ludzkości
przekształcono w zestaw tandetnych dekoracji
ze sztuki przeznaczonej dla masowego
odbiorcy, tego Golema stworzonego przez
wykorzeniony z tradycji bezosobowy tłum,
co natychmiast podmywało półsenną codzienność
także rodzimych wiosek i miast, które wciąż
jeszcze z tamtych, ośmieszonych dziś centrów
kultury czerpały pożywne soki, pan Orkusz,
ku mojemu zaskoczeniu, jakby olśniony nowym
odkryciem i na krótką chwilę gwałtownie
rozbudzony, wypowiedział to od lat rozważane
zdanie, że nawet bez dawniejszego czaru świat
nie przestaje istnieć, owszem, jest intensywniej.
|M. Sobol, Pulsary, Warszawa 2013, s. 59.|