I tak to już jest z Honetem. Otwierasz jego nową książkę na pierwszym wierszu i od razu dostajesz prosto w twarz!
zimowe porządki
zmarły to ciało, w które wchodzi
bóg, żeby się przespać. otacza go
mroźna, grudniowa noc, owija
pociąg zatrzymany w polu, kobiety
z latarkami na czołach - małe
kwadraty z mosiądzu i szkła, trzęsące się,
jak gdyby miały w środku ważkę
lub nasienie. przez mrok
przechodzą naraz - modlitwy i wycie, diakoni
z seminarium niosą respirator
i biblię. i talerz, i łyżkę,
i gąbkę. nigdy się nie dowiedzą - zmarły to ciało,
które jest już czyste. po bogu sprząta
ziemia, od tego ją ma
|R. Honet, świat był mój, Wrocław 2014, s. 5.|
Aleś zimowo poszedł. Maj, matury, a tu taki cios.
OdpowiedzUsuńDziś listonosz przyniósł mi tę książkę, otworzyłem na pierwszym wierszu i powiało grudniem. To nie moja wina, tylko Romka ;)
UsuńHonet. Kolejny gówniarz z małego miasteczka. Może nie tak ogłupiony, jak większość jemu podobnych. Cóż, teraz tak nie myślę.
OdpowiedzUsuńSam pochodzę z małego miasteczka. Co w tym złego?
UsuńOj, kuźwa, nie zgadzam się z tobą, ja też mieszkam w małym. A wszystkie małe jakby takie same. Nawet gdybym mieszkał obok ciebie, to bym się nie zgodził na taką prostotę rozumowania. Wiersze Honeta zdumiewają: tak czysto stawia pytania, tak szczerze odpowiada. Lub milczy. To jest poeta z krwi i kości, prawdziwy poeta. A jak lubisz topikę, to sobie zobacz, że Honet pochodzi z Krzeszowic, gdzie bywali i Miłosz, i Goethe... Nie sądzę, bym go "tchnęli", ale czemu czepiasz się miasteczek i przy okazji autora - to żałosne.
OdpowiedzUsuńcała książka intryguje, jak zwykle u Honeta. Nie musi się podobać, nie trzeba jej rozumieć, ale wciąga.
OdpowiedzUsuńŚwietne wiersze, choć niezmiernie bolesne...
OdpowiedzUsuń