Aleksander Wat w styczniu 1953 roku zapadł na zespół Wallenberga, chorobę powodującą uporczywe i dojmujące bóle.
W Dzienniku do samogłosek poeta pisał: „Nieustające bóle doprowadziły X... do tego, że budząc się rano i odnajdując ból pozostawiony „u bram” snu, pocieszał się słowami, że i ten dzień zleci prędko i znów nastąpi noc, zażyje barbituratów i zaśnie nie wiedząc kiedy (przeważnie w momencie, kiedy już utracił nadzieję na sen). Ale po wielu, wielu miesiącach choroby pociecha snu ustąpiła miejsca innej nadziei: że już nie dzień, ale życie zleci prędko i nastąpi sen bez snów. Wielka nadzieja na nicość. Wielka obietnica nicości. Okrucieństwo wiary: że odbiera tę nadzieję, że cofa obietnicę.”
Nieuleczalna choroba po czternastu latach cierpień doprowadziła Wata do samobójczej śmierci.
Trzy sonety to część cyklu W okolicach cierpienia z tomu Wiersze (1957).
W Dzienniku do samogłosek poeta pisał: „Nieustające bóle doprowadziły X... do tego, że budząc się rano i odnajdując ból pozostawiony „u bram” snu, pocieszał się słowami, że i ten dzień zleci prędko i znów nastąpi noc, zażyje barbituratów i zaśnie nie wiedząc kiedy (przeważnie w momencie, kiedy już utracił nadzieję na sen). Ale po wielu, wielu miesiącach choroby pociecha snu ustąpiła miejsca innej nadziei: że już nie dzień, ale życie zleci prędko i nastąpi sen bez snów. Wielka nadzieja na nicość. Wielka obietnica nicości. Okrucieństwo wiary: że odbiera tę nadzieję, że cofa obietnicę.”
Nieuleczalna choroba po czternastu latach cierpień doprowadziła Wata do samobójczej śmierci.
Trzy sonety to część cyklu W okolicach cierpienia z tomu Wiersze (1957).
TRZY SONETYProf. Dr Zdzisławowi Aksanasowi1
Spać. Choćby dopełnić się miało,
na co czekano z drżeniem od wieków zarania.
Jak senny, jak uchylny jest duch i ciało
w godzinie rozstania.
Spać. Spać w tym obcym ogrodzie,
gdzie Mistrz nasz łka i kona, od wszystkich opuszczony.
Sieci rzucone na brzeg, na wodzie śpią łodzie,
w drzewach wiatr uśpiony.
Spać. Przespać wieczność całą,
śmierć i zmartwychwstanie, piekło i zbawienie.
Albo potępienie.
Kiedy mnie obudził, oko tylko spojrzało.
Ręce były umarłe, usta oniemiałe,
Serce skamieniałe.2
Czarno. W świątyni zasłona rozdarta.
Kości rzucone w piasek. I gąbka octem upita.
Sen, sen kamienny bez snów spadł na wartę.
(Czy nigdy już tu nikomu dzień nie zaświta?)
Jak ciepło. Noc wygwieżdżona. Iście
Kwietniowa noc to. Czarom jej poddani
Nie drgną ludzie, nie zadrżą liście.
(Eli, Eli, lamma sabahtani.)
Cicho. Szakal tylko z pustyni zaszczeka.
Kur zmylony zapieje. I znów jest cicho, błogo.
(Nikt stąd nie odejdzie? nikt nie przyjdzie tą drogą?)
Gdy ciszę dziko rozdarł głos człowieka:
sama śmiertelnie senna, w ciżbie śpiących ludzi,
Matka usypia Syna, kiedy się zbudził z krzykiem.3
Do grobu złożył Go mąż z Arymatei
i nakrył ciosowym kamieniem.
I siadł na pokucie, by płakać nadzieji,
która jest-że tylko złudzeniem?
W nocy przybiegły dwa serafimy.
Odwalili kamień i rzekli: Wstań, Panie!
i rękę podali, by wstał i szedł z nimi,
żeby się spełniło Boże zmartwychwstanie.
Nie wstanę! – rzekł do nich. – Nie wstanę dopóty,
dopóki i człowiek nie będzie wyzwolon
od śmierci i bolu.
Od dawna już Józef ów powstał z pokuty.
I w proch już obrócon... A On ciągle czeka
na wyzwolenie człowiela.
Vence, wrzesień 1956
ciekawa forma! wersy nierówne, rymy nierówne.
OdpowiedzUsuńa ten pierwszy musiał być inspiracją Nosowskiej, gdy pisała "spać, przespać rok..." ;)