poniedziałek, 30 maja 2011

Piotr Sommer "Jego rozwiązłość"


W najbliższy piątek 3 czerwca w białostockiej kawiarni "Czerwony fortepian" odbędzie się spotkanie z Piotrem Sommerem, który poczyta trochę swoich wierszy.

Jego rozwiązłość


Język, to małe wszystko,
mój i polski. Tylko
język? Aż? Ach
jak on mną żartuje,

jak mnie niedomawia,
a nawet jak się mną
wymawia - przednia
zabawa - i

przejęzycza mnie.
Bo ja to przecież
on, od ucha do
ucha, wszerz i wgłąb,

i może w lot
do morza, więc: topiel
oka, a potem szybko:
usta - usta.

(1982-86)

niedziela, 22 maja 2011

Radosław Kobierski "Łabędzie wróciły na Łynę"


Od dziś na Sfereo będzie zdecydowanie więcej nowości. Bo co to za radio, gdzie nie można usłyszeć rzeczy najnowszych? Na pierwszy rzut tej delikatnej zmiany polityki bloga fragment tomiku Drugie ja Radosława Kobierskiego, autora głośnej Lacrimosy. Książkę wydało WBPiCAK.

Łabędzie wróciły na Łynę


Łabędzie wróciły na Łynę. Jak mogły wrócić,
Skoro pada śnieg bielszy niż ich białe skrzydła?
I szew rzeki, rozpruty, zaraz zarasta krą.
Droga w nich siebie pamięta, uwięziona w czasie.

Znowu ciebie nie urodziłam, jestem łupiną
W której nie ma Życia Wewnętrznego.
Krwawię dla żartu, a potem zszywa mnie
Księżyc... Nie, to banał, napisz to inaczej –

Coś o ciemnej materii, o ruchu,
Który jest serią bezruchów, o węzłach.
Ludzie nie powinni mieć w sobie nic
Zasupłanego, a ja mam kłąb lin, splot

Sznurów, stoję jak kuter na cumie w doku.
Nigdzie się nie wybieram.
Wybiera się za mnie, od samego początku.

Czy łabędzie wracają wolne?
Czy kiedy łabędź rodzi się i jest,
Scena też już jest dla niego przygotowana.

wtorek, 10 maja 2011

Bohdan Zadura "Odwaga"

Miało nie być Silesiusów na Sfereo. No ale jednak ściągnąłem z regału Nocne życie Bohdana Zadury. I wpadłem na pomysł, żeby jeden wiersz z tomu przedstawić w formie... demotywatora (nawiązując jednak do dzisiejszej formy tego zjawiska, a nie do założenia pierwotnego).


niedziela, 8 maja 2011

Edward Pasewicz "Prokofiev andante sognando"

fot. Michał Kobyliński, stąd

Wiersz z debiutanckiej i - co tu dużo mówić - kultowej już Dolnej Wildy (2001).


Prokofiev andante sognando


Przyszło nam Marku mieszkać na dnie morza,
bez snu i jedzenia, w kącie, tam przy desce,
gdzie krab wśród jabłek szyderczo porusza
nierealnymi szczypcami, bo jabłka są tu wszędzie,
tak jak i ludzie są tu wszędzie, i wszystko jest
ludzkie w zasadzie, nawet krab i dno i piasek,
w końcu nawet woda Marku jest tu czymś człowieczym.
Mieliśmy mieszkać gdzie indziej, lecz ponury
schemat otulił nasze ciała i wylądowaliśmy.
Teraz twarz twoja jest bąblem powietrza, można
na nią patrzeć z boku jak na wykrzywioną maskę.
Chce mówić, ale z ust płynie strumień wody,
ryby wokół zbierają się, by patrzeć, coraz ich
więcej wokół twoich ramion.