niedziela, 20 czerwca 2010

Justyna Bargielska "Na pasku"


Laureatka Nagrody Literackiej Gdynia 2010 raz jeszcze. Plus fragmencik tekstu Karola Maliszewskiego z "Twórczości":
"Więc po jednej stronie jest świat, a po drugiej słowa, na przecięciu lub przełęczy zaś działają tacy samotni wędrowcy, jak Andrzej Sosnowski czy Justyna Bargielska. Układają długie utwory muzyczne, a w roli dźwięków występują słowa. I gdy się na chwilę zapomni o ich znaczeniu, to wszystko jest w porządku, lecz gdy się jednak nie zapomni, to zaczynają się komplikacje."


NA PASKU


Nikt nie umarł w tym filmie, nikt w nim nie chciał niczego.
Zachrzęściło w pokoiku, więc wstałam sprawdzić,
zainkubowana podopieczna ośmiuset ton bazaltu, twoja mama.
Ktoś dzwonił domofonem
półtorej, dwie godziny, a potem wstukał kod i sam się wpuścił.
Jak grzyb tęczowy na buzi Matki Boskiej,
tak kwitnie samotność, kobieca i ludzka. Gdy nie śnią się stada
utopionych krów, noc lubi przynieść
coraz to głupsze proroctwo, pięć, cztery,
trzy gwiazdki anyżku, które zostały, żeby wyjść i wrócić,
rzucić pieniążek oknem, zrozumieć się telepatycznie.

Dziecko chce się uczyć o wietrze, o prądzie,
a ja mam ze sobą tylko szal zielony,
byśmy sobie mogły poudawać morze.

sobota, 19 czerwca 2010

Justyna Bargielska "Irysowe drzewo"


Dziś po raz piąty przyznano Nagrodę Literacką Gdynia.
Kapituła pod przewodnictwem prof. Piotra Śliwińskiego w kategorii poezja wyróżniła Justynę Bargielską (ur. 1977) za tomik Dwa fiaty.


IRYSOWE DRZEWO


Jeżeli miłość szuka potwierdzenia,
to dzisiaj jest środa. To jest jakiś koszmar,
ten autobus. Jedna ma turkusową czapkę, trzy zęby
i równik w pasie, druga jest na biało, a w wózku śpi niemowlę
z rozszczepem stąd dotąd. Jakiego szukasz potwierdzenia, miłości?

Takiego szukam potwierdzenia, dziewczynko.
Że bierzesz ten autobus razem z tamtą w czapce,
z tą na biało, z tym dzieckiem i z drzewem irysowym.

Rainer Maria Rilke "Bóg zdołał. Ale jakże, powiedz, wąska lira"


Ostatnio delikatnie zwracam się ku poezji niemieckojęzycznej. Pozostawię więc ślady tej rodzącej się fascynacji na Sfereo. Na początek z grubej rury, jeden z najważniejszych poetów języka niemieckiego, Rainer Maria Rilke (1875-1926).
Za największe dzieła poety uznaje się cykle Duineser Elegien oraz Sonette an Orpheus, które Rilke pisał niemal równocześnie. Oba ukazały się w 1923 roku.
Bezpośrednim impulsem do napisania Sonetów do Orfeusza była śmierć młodej dziewczyny, Wery Ouckama, córki zaprzyjaźnionej z autorem Gertrudy Knoop. Cykl składa się z dwóch części. Pierwsza zawiera dwadzieścia sześć wierszy, druga – dwadzieścia dziewięć. Tytułowy Orfeusz jest łącznikiem między światem doczesnym a podziemnym królestwem umarłych. „Śpiew to istnienie”. „A więc poezja to oddech, tchnienie wokół nicości” pisał Mieczysław Jastrun w Posłowiu do swoich przekładów Rilkego.
Puszczam sonet trzeci z części pierwszej.


III


Bóg zdołał. Ale jakże, powiedz, wąska lira
przepuścić ma człowieka, by szedł za nim?
Rozdwojony. Nie wzniesie się nad skrzyżowaniem
dwóch serca dróg świątynia Apollina.

Śpiew, jak nauczasz, nie jest z pożądania,
ani to spełnień jeszcze osiągalnych droga,
śpiew to istnienie. Rzecz łatwa dla Boga.
Lecz kiedy my jesteśmy ? A kiedy On skłania

ku naszym bytom Ziemię, gwiazdy, jutrznie?
To nie to, chłopcze, że kochasz, i jeśli
śpiew rozewrze twe usta, ty zapomnieć ucz się,

żeś zaczął śpiewać. To przemija z biegiem lat.
Inne ma tchnienie głos prawdziwej pieśni.
Tchnienie wokół nicości. Oddech w Bogu. Wiatr.

Mieczysław Jastrun

piątek, 11 czerwca 2010

Andrzej Sosnowski "Wiersz dla czytelnika"


Przepraszam, że znowu Taxi (szczególnie, kiedy chwilę temu wydano najnowsze poems), ale ta książka okazała się być dla mnie czymś naprawdę osobistym.

- Take me to the New Theatre - said the fare. - Which one, sir? - asked the taxy driver. Ładne? To z londyńskiej gazety codziennej, rok 1909. (…) Krzysztof Siwczyk ostatecznie przekonał mnie do rzuconego mimochodem tytułu, kiedy powiedział: - Tak, tak. Człowiek wychodzi w nocy na ulicę i mówi już tylko jedno słowo: taxi! - Jechaliśmy wtedy nocą dobry kawałek drogi taksówką z Mikołowa do Gliwic i ta uwaga wydała mi się jakoś ogólnie i sytuacyjnie bardzo trafna, a nigdy wcześniej o czymś takim nie pomyślałem. Taxi jest więc pod szyldem Take me to the New Theatre (Which one, sir). Taxi to są też pewnie jakieś chwilowe stancje…”
(A. Sosnowski, Dziewczynka z zapałkami i bez (parrhesia), rozmawiała J. Fiedorczuk, tutaj)


Wiersz dla czytelnika


Zamglone jezioro. W drodze nad zatokę
mieliśmy deszcz na twarzach i poziomki w ustach.
Nic nie chciało się przetrzeć. Rzęsiste horyzonty.
Zapadał wieczór, zrywając czarny brezent.

Z czasem księżyc. Obok szkielet ryby,
czyli chmura, ale promienna jak ażurowy abażur.
A potem arkosolium w ścianie leśnego bunkra,
do którego prowadził nasz poziomkowy okop...
nie, to zbyt piękne. Inscenizowane
w chińskich półcieniach specjalnie dla ciebie.
Nie przygryzaj warg. Masz już krew na ustach.
To od tych poziomek. Chodźmy, nic tu nie ma.

Zorzynku. Co miałoby być, prócz tego, że nic?
Pamiętam deszcz kodów kreskowych w oczach,
kiedy zmieniłem cię w ćmę. Żegnaj.
Jak kokardka dymu wiążesz mi światło latarki,
miotasz się jak szalona i wpadasz w moje włosy.
W moich włosach nie ma schronienia dla ciem,
ćmo, moje włosy to piekło, ryzykowna przystań,
czarna matnia, Meduza, hańczańska rosiczka.
Teraz patrz. To hienady. Miej ostatnie słowo.

sobota, 5 czerwca 2010

Bohdan Zadura "Radość pisania"


W krótkim filmie na YouTube Bohdan Zadura, zanim sparafrazował fragment niniejszego wiersza, powiedział:
„Literatura nie służy do zmieniania świata i nikogo nie obchodzi”.

Kawałek z Prześwietlonych zdjęć (1990), tomiku którym zachwycali się chłopaki w komentarzach gdzieś pod spodem.


RADOŚĆ PISANIA


W Pécel u Ervina Lazara (Biały tygrys,
W-wa 1974, Współczesna Proza Światowa)
a właściwie u jego ojca (osiemdziesiąt parę lat
gdyśmy przyjechali przygotowywał właśnie farsz do naleśników)

pomyślałem czemu by do niezbyt licznych przyjemności życia
nie dodać przyjemności pisania wierszy Jak anachroniczny
był ten pierwszy i jedyny nowoczesny polski poeta
Syn minie pismo lecz ty spomnisz wnuku

Tyle lat stresów załamań i rozterek
przejmowania się ogólnymi zdaniami Uśmiechasz się
Pisać dla wnuków? Jeśli się nie jest dziadkiem?

Lubię to co potrafię I chciałbym
by to co potrafię cieszyło tych których lubię
(nie zamieniłbym ich na klasę naród ani ludzkość)

Farsz jest z kapusty maku sera Prześwituje
przez ciasto cienkie jak pergamin

Andrzej Sosnowski "Wiersz (Trackless)"


Wciąż czytam Taxi i jeszcze mną rzuca.




Wiersz (Trackless)


Wiersz traci pamięć za rogiem ulicy
W czarnym powietrzu brzmią wołania straży
Szukałem siostry i nie mogłem znaleźć
Nie miałem siostry więc nie mogłem szukać

Nie miałem siostry jak sięgnąć pamięcią
Wstecz wzdłuż ulicy której dawno nie ma
W naszej okolicy zgubi się w podwórkach
Nie zna białego ranka Pije w suterenach

Marzy godzinami przy murku śmietnika
Moje ciemne powieki ciężkie są od wina
Wiersz wychodzi z domu i nigdy nie wraca
Wiersz nie pamięta domu którego nie było

Dla tej ciemnej miłości dzikiego gatunku
Wstecz wzdłuż ulicy której dawno nie ma
Idzie bez pamięci i znika bez śladu
Nie ma wiersza pamięci siostry ani domu