niedziela, 26 września 2010

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki "Piosenka o zależnościach i uzależnieniach"


Zeszłoroczny laureat Nagrody Literackiej Nike, czyli fragment Piosenki o zależnościach i uzależnieniach Tkaczyszyna–Dyckiego.


XII.

przyjaciel to ktoś kto po latach
niewidzenia przychodzi do twojego domu
z pakunkiem pięciu sześciu
książek lecz bądźmy szczerzy

nie naprzykrza się sobą
gdy mu powiedzieć
wybacz mój drogi ale książki
nie są nam już potrzebne



XIII.

bądźmy szczerzy księgozbiory nie są nam
dziś potrzebne przeczytaj nekrolog
Stefana Piotra Strześniewskiego (1928-2006)
lub Danieli Głąbińskiej (1921-2006)

nie opowiadaj więc o przepastnych rodzinnych
bibliotekach niczego od ciebie nie wezmę
ale nie oddalaj się ode mnie napisz koniecznie
i bezzwłocznie długi list po powrocie

do Wielkich Oczu wybacz mój drogi
księgozbiory nie są nam już niezbędne
do życia musisz się z tym pogodzić
przeczytaj nekrolog częstochowianki Głąbińskiej



XIV.

musisz się z tym pogodzić że księgozbiory
nie są nam już niezbędne musisz i to udźwignąć
przeczytaj nekrolog przedwcześnie
zmarłego Mateusza Dąbrowskiego (1985-2002)

wybacz mój drogi musisz się z tym
uporać że nekrologi będą zawsze
czymś więcej aniżeli współczesna poezja
polska na którą nikt się nie rzuca

środa, 22 września 2010

Paul Celan i Ingeborg Bachmann "Czas serca"


Wydawnictwo a5 zapowiedziało wydanie korespondencji Paula Celana oraz Ingeborg Bachmann (część z tego została opublikowana w Literaturze na Świecie, pisałem o tym). Książka nosić będzie tytuł Czas serca i ma ukazać się jeszcze w tym roku.

Wydaje mi się to dość dziwne. Wydawcy oferują nam kolejny tytuł o Paulu Celanie w momencie, gdy jego twórczość jest na polskim rynku niedostępna.

6 listopada odbędzie się spotkanie literackie z okazji wydania książki, tym razem w Krakowie. Ponownie Krynicki oraz Helmut Böttiger, Peter Hamm, Andrzej Kopacki i Łukasz Musiał.
(może ktoś wpadnie i zapyta, czemu to tak dziwnie?)

sobota, 11 września 2010

Józef Czechowicz "modlitwa żałobna"


Włączyłem radio. Donoszą, iż dziewiąta rocznica ataku na World Trade Center odbywa się w bardzo niespokojnej atmosferze. Ktoś ostrzega przed III wojną światową. Prezenter puścił Perfect Day Lou Reeda.
Przed dziewiętnastą udało mi się obejrzeć zachód Słońca z mojego balkonu. Wszędzie był szaro, pogoda już jesienna, tylko niewielki fragment nieba, dziura w chmurach świeciła intensywną czerwienią. W tym samym czasie, gdy na moich oczach znikało Słońce, ze wschodu nad miasto nadciągały balony. Chyba z dziewięć, co raz bliżej mojego osiedla. Doskonale było widać jak z palników załoga jednego z nich wypuszczała ogrzane powietrze.
Dziś mam więc nastrój iście apokaliptyczny. Najlepsza na taką okazję jest nuta człowieka, ostatni tomik Czechowicza, wydany latem 1939 roku. Zbiór wierszy poety, który posiadam, jest bardzo stary i wydziela specyficzny ostry zapach. Książka latami musiała leżeć otulona grubym kurzem. Od dłuższego czytania boli głowa.


modlitwa żałobna


że pod kwiatami nie ma dna
to wiemy wiemy
gdy spłynie zórz ogniowa kra
wszyscy uśniemy
będzie się toczył wielki grom
z niebiańskich lewad
na młodość pól na cichy dom
w mosiężnych gniewach
świat nieistnienia skryje nas
wodnistą chustą
zamilknie czas potłucze czas
owale luster

póki się sączy trwania mus
przez godzin upływ
niech się nie stanie by ból rósł
wiążąc nas w supły
chcemy śpiewania gwiazd i raf
lasów pachnących bukiem
świergotu rybitw tnących staw
i dzwonów co jak bukiet

chcemy światłości muzyk twych
dźwięków topieli
jeść da nam takt pić da nam rytm
i da się uweselić

którego wzywam tak rzadko Panie bolesny
skryty w firmamentu konchach
nim przyjdzie noc ostatnia
od żywota pustego bez muzyki bez pieśni
chroń nas

piątek, 10 września 2010

Friedrich Hölderlin "Noc"


1
Styczeń 1802. Hölderlin przybył do Bordeaux we Francji, by objąć funkcję guwernera w domu konsula hamburskiego, Daniela Meyera. W połowie maja z nieznanych przyczyn rzucił wszystko i ruszył pieszo do Niemiec. Kilka dni spędził w Paryżu. Następnie, maszerując przez góry, pod upalnym słońcem południa, objawił mu się Apollo albo Dionizos, z którym wdał się w dyskusję. Dotarł do Stutgardu, po czym wieść o nim przepadła na kilka tygodni.
Lipiec. Johanna Hölderlin wraz z córką wybrały się na spacer po ulicach miasteczka Nürtingen. Przechodząc przez most, dostrzegły wychudzonego, obszarpanego włóczęgę, który stał oparty o barierkę i patrzył półprzytomnie w nurt rzeki Necker. Był to Friedrich. Kobiety zabrały go do domu. W kilka dni potem, Hölderlin otrzymał list zawiadamiający o śmierci Susette Gontard, ukochanej poety. Wkrótce pogrążył się w szaleństwie.

2
Poezję Hölderlina odkryto dopiero pod koniec XIX wieku, wiele lat po śmierci pisarza. Zafascynowali się nią m.in. Friedrich Nietzsche, Rainer Maria Rilke, Thomas Mann, Martin Heidegger, Paul Celan, czy Hermann Hesse. Autor Wilka Stepowego napisał w swej Krótkiej biografii: “Wszystko to [kanon literatury niemieckiej] czytałem chętnie, aż nagle wśród tekstów znalazłem coś zachwycającego, coś co mnie całkowicie oczarowało. Chwila najpiękniejsza w mym życiu. Był to fragment Nocy Hölderlina. Tych kilkanaście linijek... Oto poezja! Oto poeta!”
Wiersz, który tak zachwycił Hessego to pierwsza strofa elegii Chleb i Wino (Brod und Wein), napisanej heksametrem zimą 1800-1801. Poniżej dwa różne przekłady tegoż ustępu.

A. Libera, Noc dziejów nadal trwa, w: Friedrich Hölderlin, Co się ostaje, ustanawiają poeci, Gdańsk 2009.
A. Milska, Wstęp, w: Fryderyk Hölderlin, Pod brzemieniem mego losu. Listy – Hyperion, Warszawa 1982.



Noc



Miasto już odpoczywa. Turkot ostatnich powozów
Migoczących światłami oddala się i ulica
Cichnie w poświacie latarni. Syci słodyczy dnia,
Ludzie śpieszą do domu, by tam w spokoju i ciszy
Ocenić zysk i stratę. Opustoszał też rynek;
Zniknęły ze straganów winogrona i kwiaty,
I wszelkie rękodzieło. Tylko z dalekich ogrodów
Dochodzi cicha muzyka. Struny potrąca zapewne
Ktoś zakochany lub taki, co jest sam i wspomina
Młodość i dawnych przyjaciół. Słychać też wieczne źródła
Bijące z wonnego gruntu, i dzwon w gęstniejącym mroku,
I głos czuwającej straży, gdy ogłasza godzinę.
I wiatr powiewa chwilami, wzburzając korony drzew,
I oto tajemniczo, niby cień naszej ziemi,
Wschodzi powoli księżyc. Nastaje noc, marzycielka,
Rozgwieżdżona, wyniosła, nie licząca się z nami,
I srebrna, zagadkowa, jakby z innego świata,
Króluje majestatycznie i smutno tam, nad szczytami.

Antoni Libera




Wokół miasto spoczywa; świecą lampy uliczne,
I wśród błysków pochodni pędzą z szumem pojazdy.
Syci dnia uciechami, spieszą do domów przechodnie,
Gdzie swój zysk i swą stratę mierzyć będą rozważnie
W miłym, błogim dostatku; kiście wina i kwiaty,
I rękodzieła wyroby znikły z rynku gwarnego.
Ale gra strun rozbrzmiewa z ogrodów dalekich; bo może
Ktoś zakochany tam gra albo mężczyzna samotny
Dawnych przyjaciół wspomina i młodość; i źródła pierzchliwe
Sączą się nieustannie, szemrzą wśród grządek pachnących.
Cicho w zmroczonym powietrzu rozkołysane brzmią dzwony,
I wykrzykuje strażnik bieżącą właśnie godzinę.
Powiew się teraz podnosi i w parku drzewami kołysze,
Patrz! i naszej planety odbicie cieniste, księżyc,
Wschodzi już tajemniczo; noc marzycielka nadciąga,
Pełna gwiazd i o los nasz nie troszcząca się wiele.
Błyszczy wspaniała tam, wśród ludzi obca przybyszka,
Ponad szczytami wzgórz, smutna i zdumiewająca.

Andrzej Lam

sobota, 4 września 2010

premiera biografii Paula Celana autorstwa Johna Felstinera


W końcu ukazała się w Polsce - uchodząca za wybitną - biografia Paula Celana autorstwa Johna Felstinera. Książkę Paul Celan. Poeta. Ocalony. Żyd na nasz język przetłumaczyli Maciej i Małgorzata Tomal. Pozycję przygotowało Wydawnictwo Austeria.

Ponadto 15 września w ramach festiwalu Łódź Czterech Kultur odbędzie się spotkanie literackie z okazji premiery książki Felstinera. W Klubie Szafa o książce i samym Celanie dyskutować będą Ryszard Krynicki, Krzysztof Czyżewski, Zdzisław Jaskuła oraz Wojciech Ornat. Impreza planowana jest na godzinę 16.00 i jest za darmo.
Gdyby jeszcze bilety PKP do Łodzi były za darmo lub chociaż o połowę tańsze, to bym specjalnie pojechał. A tak ledwo mnie stać na samą książkę (koniec wakacji!). Mam nadzieję, że ktoś tam się wybierze i zda mi relację (Panowie z Białej Fabryki, liczę na Was!).

piątek, 3 września 2010

Stanisław Barańczak "Drogi kąciku porad"


1
Dobry wieczór. Późny wieczór. Piątek. Cieszę się, że nie siedziecicie właśnie przed telewizorami, jak wielu zmęczonych polskich ojców i gospodyń po ciężkim tygodniu pracy. Jeśli w zamian zajrzeliście na Sfereo, w nagrodę Wasz prezenter będzie dziś wyjątkowo wylewny.


2
Kiedyś wymyśliłem, że wyślę Barańczakowi do Massachusetts jedną z jego książek wraz ze znaczkiem zwrotnym, by mi wpisał dedykację i wysłał z powrotem. Dziś śniło mi się, iż poeta gościł na Uniwersytecie w Białymstoku. Pomyślałem, po co wysyłać, podejdę i poproszę, podpisze książkę na miejscu.
    - Panie profesorze - ledwo go złapałem po spotkaniu autorskim - ma Pan chwilkę?
    - Przepraszam, spieszę się - nawet na mnie nie spojrzał.
    - Chciałem tylko, aby podpisał Pan książkę... - zdyszany, mówiłem z trudem.
    - Przykro mi
    - Bardzo proszę. Bardzo mi zależy. Chciałem wysłać książkę do Stanów, aby mi Pan podpisał...
    - Niestety, spieszę się
Nie poddałem się, wyciągnąłem z plecaka wydane kilka lat temu Wiersze zebrane. Przed spotkaniem lało niemiłosiernie. Okazało się, iż książka doszczętnie przemokła. Nic. Postanowiłem mu ją wcisnąć. Woda lała mi się po ręcę, jakbym trzymał nie wyciśniętą szmatę. W końcu Barańczak wziął książkę, położył na parapecie i otworzył na spisie treści. Tam nabazgrał czerwonym piórem dedykację.
    - I tak to się zaraz rozmaże. Papier jest całkiem mokry - burknął pod nosem i odszedł.


3
Najchętniej puściłbym Wam Widokówkę z tego świata w całości. Tak się ją powinno czytać. Były takie czasy, gdy w radio puszczano całe płyty, od początku do końca. Pamięta ktoś na przykład stare MiniMax w Trójce? Ja nie, ale znam wielu, dla których był to jedyny dostęp do zachodnich albumów. Nie można było kupić w sklepach, to się zgrywało na kasety. Ale Widokówka jest dostępna, także ponownie tylko jeden wiersz. O tak, uwielbiam ten tomik. Wymyśliłem nawet zarys scenariusza do filmu na jego podstawie. To byłaby chyba pierwsza adaptacja tomiku poetyckiego w historii kina. Typowa niedziela polskiego inteligenta na emigracji. Tymczasem, przy codziennych czynnościach, główny bohater recytowałby wiersze z offu, jarmuschowskie ujęcia Newtonville i Bostonu, w nagłych momentach wyobraźnia reżysera wymykałaby się z jego głowy, ukazując się na ekranie, teledysk do poezji...


Drogi kąciku porad


1
Drogi kąciku porad, choć z natury
spokojny, wpadam wciąż w depresję, widząc
krew. Późny wieczór , włączam telewizor:
znów akt terroru, trupy dzieci. (KTÓRY
Z NAS, TELEWIDZÓW, NIE ZNA TAKICH ZGRYZOT! /)
Snu! (LECZ NIE NASZĄ JEST WINĄ PONURY
I KRWAWY / BIEG SPRAW ŚWIATA.) Po raz wtóry:
Chcę spać! (WYSTARCZY SPOKÓJ, KILKA WIZYT /
U TERAPEUTY.) Wieczna bieganina
sanitariuszy, dym z ruin, kobiety
załamują ręce: czy świat zapomina
o nas, niewinnych, których nie ciekawi
zło? W rezultacie dręczy mnie, niestety,
bezsenność. (WIĘCEJ SPACERÓW. MNIEJ KAWY.)

2
Drogi słowniku doktryn filozofów,
proszę o pomoc, bo tracę apetyt,
gdy przy śniadaniu w twarz skacze z gazety
kościsty głód. (I ZNOWU CZŁOWIEK, ZNOWU
Z PROBLEMEM!) Wynajdź mi system. (KONKRETY /
CZYICHŚ TRYWIALNYCH POTRZEB TO NIE POWÓD,
ABY / PRZYMNAŻAĆ WIAR WŁASNEGO CHOWU.)
Kto mi przywróci spokój? (Z DAWNYCH ETYK - /
STOICYZM.) Jak mam przełknąć bezsens nieszczęść?
Nie mogę jeść, gdy znów na zdjęciu człowiek
irracjonalnie zdycha. Zdrowie jeszcze
stracę, jeżeli nie znajdę zasady
w tej miazdze. Odsłoń mi więcej, choć słowem,
mów. (NA COŚ WIĘCEJ CZŁOWIEK JEST ZA SŁABY.)

3
Drogie Niebiosa, nie śmiem pytać. (PYTAJ
I NIE MIEJ OBAW.) Jak spytać pustkowie
o własną pustkę? (NA WSZYSTKO ODPOWIEM, /
CHOĆ NIE USŁYSZYSZ ANI SŁOWA.) Ty tam
w górze, jakkolwiek mam Cię zwać, jakkolwiek
uprościć, pozwól, niech z czegoś odczytam
znak. (TYLKO STUK / WŁASNEGO SERCA.) Rytmem
serca więc, tchu i mrugających powiek
mów mi, co chwilę, że jestem, że jesteś.
(JESTEM.) Nie słyszę. (NIE MA MNIE PRZY TOBIE, /
BO JESTEM WSZĘDZIE.) I przez całą przestrzeń
swoich galaktyk, wirów, mlecznych smug
śledzisz ten okruch snu, wprawiony w obieg,
sam? (BÓG JEST TAKŻE SAM.) Bóg też? (TAK, BÓG.)