Dycio na festiwalu Poznań Poetów 2009, fot. Maciej Kaczyński, stąd
Koniec wakacji, koniec lata, jesień, czuć poezję w kościach. Nowy sezon na Sfereo i nowy Tkaczyszyn-Dycki. Imię i znamię (Biuro Literackie) to dalsza część poematu, który Dycio pisze od lat, bo oczywiście opowieści tej nie dało się zamknąć w zeszłorocznym zbiorze.
XVI.
dokarmiam wszystkie wyimaginowane
psy i zwracam sobie wolność
na wolności również wyprowadzam
i dokarmiam wszystkie obce
i nieobce sierściuchy których nikt nie chciał
lecz nie stwarzam im domu (oprócz
wiersza) obecne i nieobecne w które nikt
nie wątpił (tym bardziej ja nie będę
przed nimi uciekał) dokarmiam więc
wszystkie wyimaginowane psy
lecz nikogo do siebie nie dopuszczam
oprócz jednego małego zaropialca
XVII.
dokarmiam wszystkie wyimaginowane
psy lecz nie zabieram im resztek
(oprócz wiersza) i nawet dla siebie
nie stwarzam domu choć mógłbym
napisać ciąg dalszy piosenki o zależnościach
lecz nie zabieram im resztek (prócz
wczorajszych i dzisiejszych wierszy)
niczego innego nie posiadając
dopóki dopóty nie zgłosi się do mnie
ów zaropialec (będziemy w zgodzie wielkiej
jeść smalec) dokarmiam wszystkie
psy obecne i nieobecne których nikt
nie oglądał i nie doglądał choć właśnie
o tym chciałbym napisać parę piosenek
dopóki dopóty mój mały zaropialec
nie znajdzie sobie drugiej burej suki
Welcome bek!
OdpowiedzUsuńwreszcie, dude!
OdpowiedzUsuńLubię tego człowieka, bo odnoszę wrażenie, że wie o czym pisze (dodam, że odnośnie współczesnych takie wrażenie miewam rzadko).
OdpowiedzUsuńTo sfromułowanie "Dycio" jakoś mnie drażni.
OdpowiedzUsuńOn sam o sobie tak pisze.
OdpowiedzUsuńMnie też drażni. Zawsze mi to pretensją zalatywało, niestety.
OdpowiedzUsuńZawsze jest na co narzekać ;)
OdpowiedzUsuńHelloł! Nie ja zacząłem...
OdpowiedzUsuń