przeczucia
u czarnych okien wicher
brzęk choinkowych świecideł
wołam przychyl sie przychyl
twarzą ślepą
niewidzialny trzepot
szepce idę
więc wówczas pokoju przestrzeń ściany
zbratane z sufitem czworgiem krawędzi góra
siny grzmot przekłuwa na wskroś
pochłania łóżko szafę obrazy stół
więc
jest wielki obszar pod chmurą
ciemny to dół
echem zalany
nawinięty na grzmotu oś
chyba tak płomień szumi
spalając jodłowe wieńce
gdym umilkł
oparłszy głowę na ręce
szumiącą głowę
szumiącą głowę
rozszerzają się mroki granatowe na wszystko
na światłość kobiet
na szybkich pociągów
przytupujący po polach takt
fontanny biura bitwy czeluście szacht
szarość armat wieczorów posągów
zjawiska dawne nowe
dogasają ciemnoaniołowe
smugą się leje powolną ni dobra ni zła ni dziwna
ni śmieszna ni straszna
trwoga
po prostu zimna
jak prąd wichru ze szczelin u proga
z tomu ballada z tamtej strony (1932)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz