GDY SŁUCHAŁEM, CO MÓWIŁ UCZONY ASTRONOM
Gdy słuchałem, co mówił uczony astronom,
Gdy dowody jego twierdzeń ustawiały się przede mną w kolumny cyfr,
Gdy pokazywał mapy i wykresy, demonstrował dodawanie, dzielenie, pomiary,
Gdy siedząc w sali wykładowej, słuchałem wykładu astronoma i braw,
jakimi mu przerywano
Jakże rychło źle się poczułem i ogarnęło mnie niewytłumaczalne znużenie,
Które minęło dopiero, gdy podniosłem się, wymknąłem z sali i ruszyłem
przed siebie
W mistycznym, wilgotnym powietrzu nocy, od czasu do czasu
Podnosząc wzrok, w całkowitym milczeniu, ku gwiazdom.
Stanisław Barańczak
W. Whitman, Gdy słuchałem, co mówił uczony astronom, tłum. S. Barańczak, w: S. Barańczak, Od Walta Whitmana do Boba Dylana. Antologia poezji amerykańskiej, Kraków 1998, s. 42-43.
Też bym tak miał, jak podmiot liryczny!
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłeś!
Jeden z moich ulubionych wierszy, który jakiś czas temu również umieściłem w poście... :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZapisałam tytuł książki. Dziękuję:)Pamiętam zapomnianego poetę ze Śląska, który utożsamiał swoje życie z Whitmanem...Napisał "Serdeczną mammografię"- piękny poemat o obsesyjnej miłości.
OdpowiedzUsuń