Festiwal poetycki „Port Wrocław” w ciągu piętnastu lat urósł do rangi chyba najważniejszejgo wydarzenia tego typu w Polsce. Tym bardziej nagrody rozdawane podczas imprezy zdają się być istotnie prestiżowe. W sobotę poznaliśmy laureata tegorocznej statuetki Silesius za całokształt twórczości. Został nim Piotr Sommer, jeden z moich Mistrzów. Doskonała okazja na wpis.
W zeszłorocznym tomiku poety Dni i noce znalazł się wiersz zatytułowany Ulubione kawałki. Puszczę więc jeden z takich. Pochodzi on z kultowego Czynnika literackiego z 1986 roku. Jako że mój blog miał w pewnym sensie naśladować radio, chciałoby się rzec: „Przed Państwem nieśmiertelny przebój Piotra Sommera”.
W zeszłorocznym tomiku poety Dni i noce znalazł się wiersz zatytułowany Ulubione kawałki. Puszczę więc jeden z takich. Pochodzi on z kultowego Czynnika literackiego z 1986 roku. Jako że mój blog miał w pewnym sensie naśladować radio, chciałoby się rzec: „Przed Państwem nieśmiertelny przebój Piotra Sommera”.
NIEDYSKRECJE
Gdzie jesteśmy? W ironiach
których nikt nie chwyci, krótkotrwałych
i nieakcentowanych, w trywialnych pointach
które kwintują metafizykę niedorzecznym
detalem, w piątku, co wypada
na piątego listopada, w mnemotechnice dni.
Można dać przykład i można to przyjąć
na wiarę, kocią łapę na gardle.
I lubi się jeszcze pewne słowa i te, za przeproszeniem,
składnie, które udają, że coś je ze sobą łączy.
W tych międzysensach zawiera się cały człowiek,
włazi tam, gdzie widzi trochę miejsca.
Pewnie obudziłbym się z tym za jakiś czas, dlatego dzięki za cynk, Hajfa. Teraz chyba się muszę ugiąć i przyznać Ci rację, iż rzeczywiście Sommer nie jest "zapomniany" ;).
OdpowiedzUsuń