Pod Sosnowskim zawiązała się mała dyskusja na temat Jacka Gutorowa (ur. 1970). Puszczam więc jeden z wierszy najnowszych z tegorocznego zbioru autora, Nad brzegiem rzeki (1990-2010).
Jako przystawka, fragment "instrukcji obsługi" Gutorowa do tegoż wydawnictwa:
"Czym jest dobry wiersz? Nie wiem. W pierwszej chwili miałbym ochotę odpowiedzieć, że konstytutywną cechą dobrego wiersza jest odporność na wszelkiego rodzaju parafrazy i próby jego objaśnienia. Wyobraźmy sobie, że mamy za zadanie streszczenie wiersza prozą, i to prozą możliwie klarowną, logiczną i jednoznaczną. Czyż nie to próbują robić często recenzenci i autorzy omówień? Otóż sądzę, że dobry wiersz jest właśnie tym, co nie poddaje się takiemu streszczeniu. Jest nazbyt niejednoznaczny, aby można go było sparafrazować. Zresztą po co silić się na wiersz, jeśli to samo można powiedzieć wprost? Wiersz rozbrzmiewa, ale nie potrafimy powiedzieć, w którym kościele dzwonią. Raczej zdajemy się na tekst niż go tłumaczymy. Bo tak naprawdę chodzi nie tyle o relację świadomości do sensu, lecz na poły erotyczny stosunek, w którym drugą stroną jest to coś, do czego sens słów nawiązuje. A więc dotyk i bezpośredniość, choć zarazem brak jasności i wieczna prowizorka."
Jako przystawka, fragment "instrukcji obsługi" Gutorowa do tegoż wydawnictwa:
"Czym jest dobry wiersz? Nie wiem. W pierwszej chwili miałbym ochotę odpowiedzieć, że konstytutywną cechą dobrego wiersza jest odporność na wszelkiego rodzaju parafrazy i próby jego objaśnienia. Wyobraźmy sobie, że mamy za zadanie streszczenie wiersza prozą, i to prozą możliwie klarowną, logiczną i jednoznaczną. Czyż nie to próbują robić często recenzenci i autorzy omówień? Otóż sądzę, że dobry wiersz jest właśnie tym, co nie poddaje się takiemu streszczeniu. Jest nazbyt niejednoznaczny, aby można go było sparafrazować. Zresztą po co silić się na wiersz, jeśli to samo można powiedzieć wprost? Wiersz rozbrzmiewa, ale nie potrafimy powiedzieć, w którym kościele dzwonią. Raczej zdajemy się na tekst niż go tłumaczymy. Bo tak naprawdę chodzi nie tyle o relację świadomości do sensu, lecz na poły erotyczny stosunek, w którym drugą stroną jest to coś, do czego sens słów nawiązuje. A więc dotyk i bezpośredniość, choć zarazem brak jasności i wieczna prowizorka."
Życie zwierząt
Jednym ruchem zmarnować tyle życia osiadłego na gałęziach
i w mrokach jaskiń, dokąd docierała najlżejsza myśl
tworząca pajęcze konteksty zdarzeń we wnętrzu czerpanej zieleni.
To mogły być mchy, a więc czułość na światło,
szorstkie powietrze łapiące oddech i nie pozostawiające miejsca
na inne doznania, które zwiemy nazbyt dosłownie egzystencją.
Bo w tym spojrzeniu lub tamtym odruchu
człowiek nie odnajdzie się do końca – raczej zabłądzi w domysłach
i będzie snuł przypuszczenia przez cieniutką słomkę lub szparę poddrzwiami.A potem dosięgną nas kalekie melodie, bez których nie bylibyśmy sobą,
tak jak nie byliśmy sobą w żadnej znanej tonacji
czy nawet w podrygiwaniu kończyn,
ich wzajemnej, niekończącej się asymetrii.
Podoba mi się. Urzekające koronkowanie słów. I ostatnie wersy, które są dyskretną aluzją do wiersza Herberta "O dwóch nogach Pana Cogito". Piękna melodia wiersza.
OdpowiedzUsuńWcześniej o tym poecie czytałam na blogu Tomka. A ten wiersz mnie zaczarował.