piątek, 3 września 2010

Stanisław Barańczak "Drogi kąciku porad"


1
Dobry wieczór. Późny wieczór. Piątek. Cieszę się, że nie siedziecicie właśnie przed telewizorami, jak wielu zmęczonych polskich ojców i gospodyń po ciężkim tygodniu pracy. Jeśli w zamian zajrzeliście na Sfereo, w nagrodę Wasz prezenter będzie dziś wyjątkowo wylewny.


2
Kiedyś wymyśliłem, że wyślę Barańczakowi do Massachusetts jedną z jego książek wraz ze znaczkiem zwrotnym, by mi wpisał dedykację i wysłał z powrotem. Dziś śniło mi się, iż poeta gościł na Uniwersytecie w Białymstoku. Pomyślałem, po co wysyłać, podejdę i poproszę, podpisze książkę na miejscu.
    - Panie profesorze - ledwo go złapałem po spotkaniu autorskim - ma Pan chwilkę?
    - Przepraszam, spieszę się - nawet na mnie nie spojrzał.
    - Chciałem tylko, aby podpisał Pan książkę... - zdyszany, mówiłem z trudem.
    - Przykro mi
    - Bardzo proszę. Bardzo mi zależy. Chciałem wysłać książkę do Stanów, aby mi Pan podpisał...
    - Niestety, spieszę się
Nie poddałem się, wyciągnąłem z plecaka wydane kilka lat temu Wiersze zebrane. Przed spotkaniem lało niemiłosiernie. Okazało się, iż książka doszczętnie przemokła. Nic. Postanowiłem mu ją wcisnąć. Woda lała mi się po ręcę, jakbym trzymał nie wyciśniętą szmatę. W końcu Barańczak wziął książkę, położył na parapecie i otworzył na spisie treści. Tam nabazgrał czerwonym piórem dedykację.
    - I tak to się zaraz rozmaże. Papier jest całkiem mokry - burknął pod nosem i odszedł.


3
Najchętniej puściłbym Wam Widokówkę z tego świata w całości. Tak się ją powinno czytać. Były takie czasy, gdy w radio puszczano całe płyty, od początku do końca. Pamięta ktoś na przykład stare MiniMax w Trójce? Ja nie, ale znam wielu, dla których był to jedyny dostęp do zachodnich albumów. Nie można było kupić w sklepach, to się zgrywało na kasety. Ale Widokówka jest dostępna, także ponownie tylko jeden wiersz. O tak, uwielbiam ten tomik. Wymyśliłem nawet zarys scenariusza do filmu na jego podstawie. To byłaby chyba pierwsza adaptacja tomiku poetyckiego w historii kina. Typowa niedziela polskiego inteligenta na emigracji. Tymczasem, przy codziennych czynnościach, główny bohater recytowałby wiersze z offu, jarmuschowskie ujęcia Newtonville i Bostonu, w nagłych momentach wyobraźnia reżysera wymykałaby się z jego głowy, ukazując się na ekranie, teledysk do poezji...


Drogi kąciku porad


1
Drogi kąciku porad, choć z natury
spokojny, wpadam wciąż w depresję, widząc
krew. Późny wieczór , włączam telewizor:
znów akt terroru, trupy dzieci. (KTÓRY
Z NAS, TELEWIDZÓW, NIE ZNA TAKICH ZGRYZOT! /)
Snu! (LECZ NIE NASZĄ JEST WINĄ PONURY
I KRWAWY / BIEG SPRAW ŚWIATA.) Po raz wtóry:
Chcę spać! (WYSTARCZY SPOKÓJ, KILKA WIZYT /
U TERAPEUTY.) Wieczna bieganina
sanitariuszy, dym z ruin, kobiety
załamują ręce: czy świat zapomina
o nas, niewinnych, których nie ciekawi
zło? W rezultacie dręczy mnie, niestety,
bezsenność. (WIĘCEJ SPACERÓW. MNIEJ KAWY.)

2
Drogi słowniku doktryn filozofów,
proszę o pomoc, bo tracę apetyt,
gdy przy śniadaniu w twarz skacze z gazety
kościsty głód. (I ZNOWU CZŁOWIEK, ZNOWU
Z PROBLEMEM!) Wynajdź mi system. (KONKRETY /
CZYICHŚ TRYWIALNYCH POTRZEB TO NIE POWÓD,
ABY / PRZYMNAŻAĆ WIAR WŁASNEGO CHOWU.)
Kto mi przywróci spokój? (Z DAWNYCH ETYK - /
STOICYZM.) Jak mam przełknąć bezsens nieszczęść?
Nie mogę jeść, gdy znów na zdjęciu człowiek
irracjonalnie zdycha. Zdrowie jeszcze
stracę, jeżeli nie znajdę zasady
w tej miazdze. Odsłoń mi więcej, choć słowem,
mów. (NA COŚ WIĘCEJ CZŁOWIEK JEST ZA SŁABY.)

3
Drogie Niebiosa, nie śmiem pytać. (PYTAJ
I NIE MIEJ OBAW.) Jak spytać pustkowie
o własną pustkę? (NA WSZYSTKO ODPOWIEM, /
CHOĆ NIE USŁYSZYSZ ANI SŁOWA.) Ty tam
w górze, jakkolwiek mam Cię zwać, jakkolwiek
uprościć, pozwól, niech z czegoś odczytam
znak. (TYLKO STUK / WŁASNEGO SERCA.) Rytmem
serca więc, tchu i mrugających powiek
mów mi, co chwilę, że jestem, że jesteś.
(JESTEM.) Nie słyszę. (NIE MA MNIE PRZY TOBIE, /
BO JESTEM WSZĘDZIE.) I przez całą przestrzeń
swoich galaktyk, wirów, mlecznych smug
śledzisz ten okruch snu, wprawiony w obieg,
sam? (BÓG JEST TAKŻE SAM.) Bóg też? (TAK, BÓG.)

5 komentarzy:

  1. "Nie mogę jeść, gdy znów na zdjęciu człowiek
    irracjonalnie zdycha." Mocne.

    Swoją drogą, ciekawe jak by się naprawdę zachował Barańczak.

    OdpowiedzUsuń
  2. również niezwykle lubię akurat ten tomik Barańczaka, chociaż bardziej "dziennik poranny"

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję, że to sen proroczy. Barańczak w naszym okrągłym Domu Partii :) To byłoby coś...

    Swoją drogą, zazdroszczę takich snów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety. To nigdy nie nastąpi. Barańczak cierpi na Parkinsona. Lekarze zabronili mu podróżowania samolotem. Dlatego trzeba kiedyś wysłać mu tę książkę :)

    Giera: Też lubię "Dziennik", wszystkie tomy włąściwie lubię. Może poza "Sztucznym oddychaniem" i bardziej "zaangażowanymi" kawałkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Swoją drogą, Mario Eleno... Jeśli zazdrościsz mi takich snów, lepiej poczytaj, co nocami nawiedza kolegę Maćka (link: komentarz nad Tobą) ;)

    OdpowiedzUsuń