Wiersz o wiośnie wydawał się obowiązkowy. Przewaliłem wszystkie regały i wybrałem jednen z Sonetów do Orfeusza (z części pierszej).
XXI
Wiosna wróciła. Jak dziecko ze szkoły,
co umie wiersze, jest ziemie znów młoda,
dużo, o, dużo wierszy... Za mozoły
długiej nauki – nagroda.
Mistrz był surowy. Myśmy umieli
biel w brodzie starca. Dziś, jak się zowie
błękit i jakie imię ma zieleń,
możemy pytać: Odpowie! odpowie!
Masz wolne, ziemio, pełna wesela,
ścigał się z dziećmi. Nam się zachciewa
schwytać cię, ziemio. Najweselsze schwyta.
Och, lekcja twego nauczyciela
wydrukowana w korzeniach, ryta
w pniach długich, ciężkich: śpiewa ją, śpiewa.Mieczysław Jastrun
Rilkego wolę w wydaniu jesiennym, w wiosennym jest mniej przekonujący.
OdpowiedzUsuńUwielbiam przerzutnie!
OdpowiedzUsuńDo wiosny mam podobny entuzjazm - cieszę się, że przychodzi po mozołach... :)